dzisiaj przyszedł czas na macerat. Zdecydowałam się otworzyć macerat z nagietka. Suszony koszyczek nagietek zalałam mieszaniną oliwy z oliwek i odrobiny oleju sezamowego po czym odstawiłam na dwa tygodnie. Na szczęście macerat przetrwał próbę czasu i nie skisł :) Wszystkie proporcje były na "oko". Ważne aby olej zakrywał susz.
Do "odcedzenia" maceratu potrzebowałam gazy lub bandaża w tym przypadku i jakiegoś naczynia, ja akurat miałam pod ręką zlewkę.
Jest to naprawdę dziecinnie prosta czynność a otrzymujemy takie oto cudo
Oleje nabrały złotego koloru. Zapachem dominującym w tym przypadku został akurat olej sezamowy. Jednak najważniejsze będą akurat właściwości owego maceratu. Teraz zabieram się do przygotowywania kremu.
Pozdrawiam
iKa
Niech Ci dobrze służy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się sprawdzi:)
UsuńSuper rzecz:) takim wyciągiem olejowym można smarować twarz zwłaszcza w stanach zapalnych. Sama myślałam kiedyś żeby sobie zrobić taki macerat, zwłaszcza ze posiadam nagietek w domu:)
OdpowiedzUsuńTo nagietek do słoiczka,do tego olej i już :)zachęcam do eksperymentowania
Usuńwłaśnie zrobiłam mój pierwszy macerat ->skrzyp i nagietek zalany oliwą:), ale bardzie jestem ciekawa wcierki imbirowej na bazie alkoholu i oliwy O_o - nie kogę doczekać się lata, kiedy wszystkie ziólka będą sobie rosły gotowe by je zerwać i zrobić cuda na włosy:)
OdpowiedzUsuńp.s. jak widać po "bykach" bardzo się nie mogę doczekać lata *.*
Usuń